PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5188}

Drabina Jakubowa

Jacob's Ladder
1990
7,6 40 tys. ocen
7,6 10 1 40448
7,5 26 krytyków
Drabina Jakubowa
powrót do forum filmu Drabina Jakubowa

Może mi ktoś wyjaśnić co znaczy to zakończenie? Czemu nagle Jacob umiera w Wietnamie? Tzn że to wszystko się nie wydarzyło? Czy to taka metafora, że tak na prawdę to wojna itd. go zabiły już wtedy. Czy jak to rozumieć?

Krolik_Pudding

Mi się wydaje, że mogło być też tak, że Jacob słyszał coś o 'BZ' i jego mózg w majakach, uznał to za wytłumaczenie jego cierpienia.

Ja film interpretuje, jako rozdarcie umierającego człowieka pomiędzy śmiercią, a życiem. Tak jak niektórzy zauważyli- demony niejako karzą Jacoba, za trzymanie się życia.

Izabel jest diabłem, ale wymyślonym przez samego Jacob'a. Widać, iż jeżeli nie był głęboko wierzącym człowiekiem to przynajmniej znał dobrze Biblie dlatego też nazywa "bohaterów" własnego snu, biblijnymi imionami, występuje motyw piekła (początek: uwięziony w metrze pod ziemią(!), jego kolega ginie w wybuchu (ogień), gdy prawie umiera z temperatury, mówi że płoną, "drabina" ma powodować zejście w dół do pierwotnych uczuć) i nieba (szczególnie ostatnia scena).

Dodatkowo mam takie wrażenie, iż "demony" pomimo, że stosują drastyczne metody, to starają się go naprowadzić na dobrą drogę:
- metro - piekło
- Izabel - diabeł, symbol grzechu
- kara za ratowanie grzesznego życia (walka w sądzie) i tekst "dream on" imho wskazujący na to, że skoro jest mu z żoną dobrze, to powinien przestać o tym marzyć i zacząć z nią żyć (co myślicie na myśl, że żona to Bóg? Pomimo życia z inną kobietą to nadal go kocha. Testuje też jego miłość "wyrzucając go za drzwi", gdy potrzebował pomocy, coś podobnego zrobił Bóg z Hiobem).

Zauważcie też, że pod sam koniec mówi taksówkarzowi, że zna drogę, czyli wskazanie właściwej DROGI się udało i pojawia się dosyć oczywisty symbol - mały synek jako anioł.

Film jest pełen symboli i zamierzam go obejrzeć jeszcze raz, aby zrozumieć więcej. Teraz jak sobie wspominam sceny (jestem świeżo po seansie) to chyba prawie każda scena/kwestia może być przenośnią...

ocenił(a) film na 10
None200

ale chwileczkę. jest pewność, że dostali drabinę. wymordowali sie nawzajem, czuli, że coś nie tak przed sygnałem do ataku. skąd więc byłoby to szaleństwo, na scenach walki widac tylko amerykanów, wroga nie ma. ekipa miała drabinę, którą podano w pożywieniu. ci, co nie jedli, nie mieli efektów.
film doskonały, choć przygnębiający nieco.

ocenił(a) film na 9
pigmejmen26

bez urazy:) porazka dla Ciebieno jestes prosty człowiek i dlatego nie
rozumiesz jego przekazu:)

użytkownik usunięty
Faziasty

Dawno oglądałem ten film (kilka ładnych lat temu) ale dobrze utkwił mi w pamięci i wg mnie praktycznie cały film jest o tym jak główny bohater przebywa drogę przez czyściec czyli między jednym a drugim światem. Przebywa tam ponieważ nie zdawał sobie sprawy (lub nie chciał wierzyć), że nie żyję. Taka jest moja interpretacja (nie twierdzę że trafna ale może coś w tym jest) :)

ocenił(a) film na 8

Według mnie to jest filmowa wersja "Boskiej komedii" Dantego Alighieri ... symboliczna wędrówka po zaświatach

ocenił(a) film na 10
notobouns

Drabina Jakubowa- 1 narkotyk podawany Jacobowi w Wietnamie. 2. wedrówka Jacoba w poszukiwaniu "drabiny" która doprowadzi go do nieba, w tej podrózy maja mu pomoc Aniolowie na Ziemi np doktor, ktory pomagal mu przy schorzeniu kregoslupa. taka jest moja interpretacja filmu. Jacob na poczatku nie chcial pogodzic sie ze smiercia i krazyl miedzy swiatami, dopiero pozniej uswiadomil sobie, ze tam po drugiej stronie bedzie lepiej. swiadcza o tym slowa doktora na koncu filmu: zmarl, dlugo walczyl. tak naprawde swoja walke wygral.

ocenił(a) film na 10
Faziasty

Przydatne w próbie interpretacji filmu może okazać się osoba Jezabel (Jezzie). Etymologicznie imię to pochodzi od imienia królowej izraelskiej, którą biblia przedstawia, jako kobitę rozwiązłą. Rzeczywiście filmowa Jezzi do cnotek nienależała. Co ważniejsze biblijna Jezabel prześladowała proroka Eliasza. Imię Eli nosił natomiast nieżyjący syn Jacoba (czyli Kevin sam w domu).
Oto dialog który wiele tłumaczy:
"JEZZIE
You sold your soul, remember? That's
what you told me.

JACOB
Yeah, but for what?

JEZZIE
A good lay."
Ni mniej nie więcej Jezzi kusi Jacoba aby oddał on swoją duszę. Dlatego też pojawia się wśród ekipy przy stole operacyjnym. Eli natomiast ciągnie duszę ojca ku górze co ostatecznie mu się udaje.

ayame5

Ten zmarły syn to Gabe, nie Eli.
Mhm, mhm.

ocenił(a) film na 9
ayame5

sory on nie nazywał sie eli tylko gabe masz racje co do tego stołu
operacyjnego i jazzie dodajesz watek do argumentacji jakoby jazzie była
"zła"

ocenił(a) film na 7
Faziasty

Zgadzam sie z none200 z nielogicznym rozwiazaniem. Skoro wszystko działo się w jego głowie skąd wiedział, ze podali mu narkotyk. Moim zdaniem sam go sobie wymyslil w wymyslonym swiecie. A cała ta droga jest naszpikowana odniesieniami i symbolami religijnymi, wiec dla mnie jest to jego droga do nieba,a wszystko wyjasniaja kwestie jego kreglarza, ktory jest(jak ktos juz napisal)jego aniolem strozem, torujacym mu droge do nieba natomiast isabel do piekla. A scena z drabina i chemikiem bardziej gmatwa film i tworzy go bardziej otwartym na interpretacje, dla tych ktorym te religijne sie nie spodobaly. I przez co mamy kolejna ze jest pod wplywem nrkotyku, podczas ostatnich godzin swojego zycia przenosi sie do swojego wyimaginowanego swiata gdzie jest listonoszem i zyje z isabel( dziewczyna ktora kiedys spotkal, ktora pracuje na poczcie i mu sie spodobala i odcisnela pietno w jego psychice). TylkoProblem z tym, jak juz wczensiej pisalem nie wiedzial ze podali mu owa drabine ani nie wiedzial o jej istnieniu co jest nie logicznym bledem w scenariuszu. Mozna by to jescze uznac, ze narkotyk byl jego wymyslem i proba wyjasnienia i odpowiedzia na to ze jego wyimaginowany swiat zaczyna pekac bo powoli umiera. Tylko niestety na koncu dodali napis, ze z roznych zrodel wiadomo, ze podawali zolnierzom w wietnami rozne narkotyki, chocaz to wcale nie musi oznaczac, ze rzeczywiscie mu podali ten narkotyk co mialo by sens, i jednoczesnie dali by do zrozumienia, ze jego wymysl mial prawdziwe podloze bo w wietnamie takie rzecy sie dzialy, i chyba to plus polaczenie biblijnych metafor z narkotycznym tripem sa najbardziej prawdobodobna interpretacja.

ocenił(a) film na 10
OskarOskar

A więc tak:

Nie można stwierdzić czy Jacob i reszta żołnierzy byli w Wietnamie poddani działaniu "drabiny". Zgadzam się, że wszystko po powrocie z wojny było majakiem, ostatnią, rozpaczliwą próbą pojęcia tego co się zdarzyło, próbą chwycenia swojego życia. Więc i postać Chemika, i jego piękne wyjaśnienia są tylko fikcją. Rzeczywiście, żołnierze dziwnie się zachowują, wymiotują i ogólnie "świrują". Ale należy pamiętać, że część z nich paliła jakąś podejrzaną trawkę, i to ona (a nie zmyślona "drabina", która i tak miała się znajdować w racjach żywnościowych), wywołała te objawy. Do tego dochodzi długotrwałe wystawienie na stres (u Jacoba objawiające się biegunką) oraz całe okrucieństwo i bezsens wojny w Wietnamie. No i sprawa informacji podanej na koniec filmu, o możliwych testach substancji psychotropowych na żołnierzach. Podobne eksperymenty rzeczywiście miały miejsce i nie jest to żadna wielka tajemnica (filmiki na youtubie http://www.youtube.com/watch?v=NK3xFYjM1Cg). Ale oznacza to tyle tylko, że taki eksperyment mógł mieć miejsce. Według mnie historia Chemika i "drabiny" to tylko próba odnalezienia się i wytłumaczenia. Możliwe, że Jacob jako doktor filozofii, a więc człowiek wykształcony nie mógł zaakceptować tego w czym uczestniczy, na pewno nie świadomie.

Nie zgadzam się natomiast z religijną interpretacją. Sam Louis mówi że anioły i demony to właściwie to samo, zależnie od punktu widzenia. A to już jest burzenie tradycyjnych katolickich dogmatów. Anioły i demony są tu symbolami. Anioły to to spokój, wytchnienie oderwanie się od przeszłości czy przyszłości. Takie chwile z aniołami przeżywa Jacob na sesjach z Louisem, czy kiedy kładzie do łóżka swojego zmarłego Gabe'a. To takie momenty "po za czasem". Demony to niepokój, niedomówienia i tajemnice, zbyt ważne, by pozostawić je nierozwiązanymi. Demony to przeszłość, od której Jacob nie potrafi uciec. Chociaż dla Jacoba ta tajemnicza przeszłość to i tak bieganie po wietnamskiej dżungli kilka godzin wcześniej.

Ogólnie cała akcja rozgrywająca się w Nowym Jorku, to działanie umysłu Jacoba, próbującego doprowadzić go jakoś do końca. Pojawiające się demony to sygnały z podświadomości - jakieś odrażające wspomnienie, przeżycie. Jacob wymyśla swoich przyjaciół cierpiących na to samo - po to by nie zwariować w samotności. Chemik przewija się przez cały czas, trochę deus ex machina. Pojawia się w potrzebie, i wyciąga Jacoba na prostą (taki trochę anioł stróż, ale bez żadnych religijnych konotacji). Wreszcie, po momencie największego załamania (dziwaczna operacja w obskurnej salce, zgnieciony rower, wariaci, kawałki mięsa) Chemik wyskakuje po raz ostatni, by nasunąć Jacobowi rozwiązanie, które nie doprowadzi do załamania, czy jakiejś innej destrukcji osobowości.

I na końcu Jacob wraca do domu, rozwiązuje w myślach wszystkie kwestie, wszystko zostaje odsłonięte. Przychodzi po niego syn i prowadzi po schodach ku światłości - może na inny poziom świadomości, istnienia, może do nieba, a może po prostu jest to ostatnia pieczątka pod rozliczeniem za życie.

Jeden motyw mi nie podszedł: kiedy Jacob idzie odwiedzić psychiatrę, który leczył go po powrocie z wojny, dowiaduje się, że nigdy nie był jego pacjentem. Tak jak w rzeczywistości. Nie w tym żadnego błędu, ale to trochę dziwaczne.

ocenił(a) film na 8
gehh

Większość wydarzeń pokazanych w filmie dzieje się w umyśle umierającego Jacob'a.

"-Eckhart tez widział piekło.
-Wiesz, co mówił?
-Jedyna rzeczą, jaka plonie w piekle, jest ta część ciebie, która nie chce rozstać się z życiem. Twoje wspomnienia, rzeczy, z którymi jesteś związany. Wypalają się. Lecz nie, by cie ukarać. Uwalniają twa dusze."

Myślę, że ten wyimaginowany świat był piekłem Jacob'a który nie chciał umrzeć.

"...Mówił również, że jeśli boisz sie śmierci i trzymasz się kurczowo życia,zobaczysz diabły, które ci je wydzierają.Ale jeśli się z tym pogodzisz, demony okazują się aniołami, które uwalniają cie od ziemskiej egzystencji. Wszystko zalezy od tego, jak to postrzegasz."

A scena z końcówki gdy spotyka swego syna Gabe'a wg. mnie jest już po tym jak Jacob pogodził się ze śmiercią.

Faziasty

Ciekawa dyskusja, na wiele rozwiązań i możliwości interpretacji w ogóle bym nie wpadł. Zbierając wszystko do kupy, oto jaka wersja mogłaby być prawdopodobna i logicznie spójna:

założenia:

a) wszystko od momentu dostania ciosu bagnetem jest halucynacją człowieka zawieszonego między niebem a piekłem (czyli Jake nigdy nie mieszkał z Jezebel, nigdy nie spotkał chemika, etc. bo zginął w Wietnamie)
b) wydarzenia, które Jake wspomina będąc na łożu śmierci, a które miały miejsce przed zranieniem - rzeczywiście się wydarzyły.

wyjaśnienie:

1) najważniejszy jest wymiar religijny filmu - kurczowe trzymanie się życia, strach przed śmiercią i przejściem w nieznane. Efekty spożycia drabiny (jeżeli w ogóle ją zażył) mają drugorzędne znaczenie, bo najważniejsze jest to, co przeżywa w wyniku bezpośredniej bliskości śmierci, gdzie musi dokonać wyboru - będzie walczył, żeby pozostać (co de facto oznacza wieczny koszmar - piekło) lub spokojnie opuści ten świat i spotka się ze swoim synkiem.

2) co do "drabiny" - fakty są takie: przed atakiem część zołnierzy zaczyna mieć dziwne, bardzo silne objawy choroby, szaleństwa etc. - nawet po najmocniejszej trawie w połączeniu z wojennym stresem byłoby to nieprawdopodobne; nigdzie nie widzimy wietnamczykówe, którzy zaatakowali amerykanów; co najważniejsze pod koniec filmu Jake przypomina sobie, że osoba, która go ugodziła bagnetem to żołnierz amerykański.
Pytanie - jak Jake wpadł na wyjaśnienie sugerujące eksperymenty na żołnierzach skoro informacje chemika się nie liczą? Tu możemy tylko spekulować, ale b. podoba mi sie wyjaśnienie jednego z komentujących, że Jake wiedział o eksperymencie - uczestniczył w nim jako obserwator.

Nieścisłości w wydarzeniach po wojnie można tłumaczyć tym, że był to tylko sen, halucynacja (mozna też oczywiście wymyślać inne wytłumaczenia - pole do popisu dla wyobraźnie jest duże)





jerju

Nie wiem nad czym tutaj sie zastanawiacie ,wszystko jest wyjasnione ,przeciez kregarz na koncu filmu mu wszystko wyjasnil dlaczego tak sie dzieje ,moim zdaniem ten kregarz to jest cos takiego jak czysciec.

A najbardziej schizujacy moment filmu jest jak ta cala dziewczyna z ktora mieszka co jest demonem ,zrobila takie szatanskie oczy i powiedziala "jest tu ktos".

Ogolnie film wciagajacy. Poleceam

Grypsera_86

Witam, wiem, ze dyskusja juz dawno wygasla, ale jednak watek byl dobry, wiec postanowilem tu jeszcze cos dopisac. Nurtuje mnie pare kwestii, ktorych nikt nie staral sie tu chyba wyjasnic.

Jeden z przedmowcow napisal o scenie w szpitalu, gdzie singer dowiaduje sie, ze nie bylo zadnego dr carlsona(jacob twierdzi ze to jego psychiatra), nie ma tez jego karty pacjenta. Mozna to wytlumaczyc, ze bylo to czescia wymyslonego przez niego spisku armii. Z drugiej jednak strony nie podejmuje on juz pozniej tego watku np. z kolegami z wojska. Druga sprawa, to to co mowi adwokat: nie bylo was w Wietnamie. To rowniez mozna wytlumaczyc, podobnie jak sprawe poprzednia.

Najbardziej jednak gryzie mnie inna sprawa. Nikt nie zwrocil tu wczesniej na to uwagi, ale lekarz, ktory operuje jacoba na koniec filmu, to te sam gosc, ktory dźga go bagnetem. Jakie TO ma znaczenie???

Faziasty

Jeżeli facet na serio leżał w wietnamie przez cały film i to sobie wyobrażał, to znaczy, że wymyślił sobie tą "drabine" w realu nigdy nie spotkał tego chemika i w ogóle. W takim razie, niezwykle domyślny gość xD ja tam nigdy nie brałem LSD i innych syfów to nie wiem jak to jest mieć schizy - ale wydaje mi się to dziwne. Oglądałem film na youtubie, tam jest jakaś okrojona wersja, bo kiedyś widziałem fragment i było jak babok wychodził ze ściany a tam nic O_o, ale na pewno całość pokazali, bo była zachowana ciągłość - może jakaś inna wersja montażowa.

PS: jak ktoś z was brał jakiś halucynogen to fajnie by było jak by opisał to co widział ^^

widz00

Witam, wiem, ze dyskusja juz dawno wygasla, ale jednak watek byl dobry, wiec postanowilem tu jeszcze cos dopisac. Nurtuje mnie pare kwestii, ktorych nikt nie staral sie tu chyba wyjasnic.

Jeden z przedmowcow napisal o scenie w szpitalu, gdzie singer dowiaduje sie, ze nie bylo zadnego dr carlsona(jacob twierdzi ze to jego psychiatra), nie ma tez jego karty pacjenta. Mozna to wytlumaczyc, ze bylo to czescia wymyslonego przez niego spisku armii. Z drugiej jednak strony nie podejmuje on juz pozniej tego watku np. z kolegami z wojska. Druga sprawa, to to co mowi adwokat: nie bylo was w Wietnamie. To rowniez mozna wytlumaczyc, podobnie jak sprawe poprzednia.

Najbardziej jednak gryzie mnie inna sprawa. Nikt nie zwrocil tu wczesniej na to uwagi, ale lekarz, ktory operuje jacoba na koniec filmu, to te sam gosc, ktory dźga go bagnetem. Jakie TO ma znaczenie???

ocenił(a) film na 7
michal_59

Wydaje mi się, że Drabina ma nieco mniejsze znaczenie dla fabuły niż to, jakie jej się najczęściej przypisuje w tej dyskusji. Dla mnie, kwestia eksperymentów na żołnierzach w Wietnamie jest idealnym odnośnikiem dla twórców filmu, żeby przedstawić "syndrom wietnamski" w oparciu o solidną bazę (na poparcie wskażę napis z końca filmu , "It was reported that the hallucinogenic drug BZ was used in experiments on soldiers during the Vietnam war. The Pentagon denied the story."), ale jednocześnie ten odnośnik nie odgrywa szczególnej roli w filmie. Nie jesteśmy świadkami wydarzeń "tamtej nocy" (oprócz krótkich migawek), tak jakby Adrian Lyne usiłował nam powiedzieć, że problem nie tkwi w bezprawnym podawaniu narkotyków żołnierzom, i powinniśmy traktować to bardziej ogólnie jako koszmar wojny w Wietnamie.

Nie zgodzę się z pomysłem umieszczenia czasu teraźniejszego filmu w Wietnamie, bo to by wymagało od Jacoba stworzenia skomplikowanej, symbolicznej, niejednoznacznej, uwzględniającej "syndrom wietnamski" (który ujawniał się zwykle po powrocie z Wietnamu) wizji świata po wojnie. Traktowanie historii dziejącej się w Nowym Jorku jako narkotycznego transu uważam za bezpodstawne, szczególnie, że zażycie Drabiny miało wywołać agresję, a nie wizjonerskie wyobrażenia.
Za to umieszczenie "teraz" w Nowym Jorku oprócz tego, że jest bardziej prawdopodobne, otwiera drzwi do interpretacji zakończenia, do czego jeszcze wrócę.

Zasadniczo został już wyjaśniony w tym temacie kontekst filozoficzno-religijny, znaczenie imion, walka o duszę Jacoba, podróż przypominająca trochę tę z "Boskiej komedii"... Od siebie dodam, że nie został należcie wyjaśniony istotny fragment:
"-Eckhart też widział piekło. (Louis)
-Wiesz, co mówił? (Jacob)
-Jedyną rzeczą, jaka płonie w piekle,
jest ta część ciebie, która nie chce rozstać się z życiem.
Twoje wspomnienia, rzeczy, z którymi jesteś związany.
Wypalają się. Lecz nie, by cię ukarać. Uwalniają twą duszę. "

"..Mówił również,
że jeśli boisz się śmierci i trzymasz się kurczowo życia,
zobaczysz diabły, które ci je wydzierają.
Ale jeśli się z tym pogodzisz,
demony okazują się aniołami, które uwalniają cię od ziemskiej egzystencji.
Wszystko zależy od tego, jak to postrzegasz.

Osobiście z tych wypowiedzi wnioskuję, że wspomnienia odgrywają ogromną rolę w filmie. Wspomnienia Jacoba można podzielić na dwie grupy: sentymentalne, te związane z żoną i dziećmi przed wojną, z kompanami w trakcie wojny, najbardziej widoczne podczas oglądania zdjęć przez bohatera; oraz te drugie, bardziej przywodzące na myśl koszmar, czyli ostatnie dni wojny i śmierć Gabe'a) Idąc dalej, wizje Jacoba mogą być utożsamiane z tymi wspomnieniami. Problem bohatera polega na tym, że pierwszy rodzaj wspomnień jest zdominowany przez ten drugi. Louis (jako anioł stróż) stara się to uwidocznić; i tutaj mamy "syndrom wietnamski" i tragizm bohatera, który w świecie po wojnie nie potrafi zapomnieć o okropieństwach, jakie doznał w jej trakcie, w jednym. Druga część wypowiedzi naprowadza na zupełnie nowy trop, o tyle ważny, że po serii pytań, następuje próba wyjaśnienia.
"(...)jeśli boisz się śmierci i trzymasz się kurczowo życia,
zobaczysz diabły, które ci je wydzierają."
Sugeruje to po pierwsze grę, jaka toczy się nad duszą bohatera, a po drugie, czy w kontekście zakończenia filmu, Louis nie może mieć na myśli, że coś umarło już w Jacobie podczas wojny w Wietnamie i tym czymś jest człowieczeństwo. Następuje pytanie, czy człowiek pozbawiony tego wszystkiego, co czyni o człowiekiem, jest bardziej żywy czy martwy. Louis stara się uzmysłowić bohaterowi, że "kurczowo trzyma się życia", które zabrała mu wojna i którego już nie ma, ale pozostawia furtkę w postaci relatywnego spojrzenia i pogodzenia się z własnym losem, pogodzenia się ze wspomnieniami.

Sytuacja bohatera ujawnia się też w kompozycji filmu. Retrospekcje z Wietnamu mieszają się z rzeczywistością, a rzeczywistość z nierzeczywistymi wizjami, przez co widz nie wie, gdzie jest granica między tym, co się dzieje naprawdę, a tym co powstało w umyśle Jacoba, co w moim odczuciu w pełni oddaje to, jak weteran wojny w Wietnamie musi się czuć po powrocie do ojczyzny, zagubiony i niepewny czegokolwiek.

Na niejednoznaczność zakończenia wpływa scena, w której bohater podąża za swoim zmarłym synem, a potem ni stąd, ni zowąd umiera w Wietnamie. Za Jacobem i Gabe'em pojawia się oślepiające jasne światło sugerujące, że znaleźli się w niebie. Zatem w bohaterze dokonała się przemiana, pogodził się ze swoim losem, z tym, że w trakcie wojny stracił człowieczeństwo, że po wojnie nie ma dla niego miejsca, pogodził się także z przeszłością, "demony okazały się aniołami", a złe wspomnienia Jacob zastąpił tymi dobrymi (Gabe'a utożsamiam z dobrymi wspomnieniami). Bohater poszedł za radą jednego z "cherubinów" - Louisa, zrozumiał, że w pewnym sensie umarł już w Wietnamie, czego symboliczny obraz mamy w ostatniej scenie, scenie śmierci głównego bohatera.

Ogólnie świetny film pod względem mnogości różnych treści i ich interpretacji. Rozumiany w pełni dosłownie może wydawać się miejscami nielogiczny, ale te wszystkie niedopowiedzenia zmuszają do wysiłku i każdy szanujący się widz doceni ten obraz na tle innych, w których mamy wszystko podane jak na tacy.

ocenił(a) film na 10
quelcamisoatl888

"Nie zgodzę się z pomysłem umieszczenia czasu teraźniejszego filmu w Wietnamie, bo to by wymagało od Jacoba stworzenia skomplikowanej, symbolicznej, niejednoznacznej, uwzględniającej "syndrom wietnamski" (który ujawniał się zwykle po powrocie z Wietnamu) wizji świata po wojnie"
<tudzież>
"Na niejednoznaczność zakończenia wpływa scena, w której bohater podąża za swoim zmarłym synem, a potem ni stąd, ni zowąd umiera w Wietnamie"

Czyli na siłę próbujesz wybrnąć z czegoś, co uważasz za sytuację nielogiczną, tylko po to, aby wymyślić kolejną bzdurę. Główny bohater nie umiera w Wietnamie ni stąd, ni zowąd - po prostu był tam cały czas, to, co wydawało się przebłyskami, było w rzeczywistości momentami, w których bohater odzyskiwał na chwilę świadomość, po czym znowu majaczył o swoim życiu po wojnie. Film się kończy, kiedy Jacob w rzeczywistości dociera wreszcie do lazaretu, i tam umiera.

Jestem zdania, że podstawowy błąd w twojej interpretacji to niepostrzeganie filmu we wszystkich jego płaszczyznach. Skupiłeś się głównie na płaszczyźnie "syndromu wietnamskiego", lekceważąc pozostałe. Owszem, wspomniałeś o kwestiach religijnych, ale nic poza tym - uznałeś, że jest to sobie tak obok, tylko jako symbolika, i nie pełni roli. Ja się z tym nie zgadzam - siła wyższa nie tylko objawia się w filmie pod różnymi postaciami, ale też wpływa na postrzeganie Jacoba, udostępniając mu, że tak powiem, tajemnice, które nie były mu dostępne za życia. Kwestia wiary pełni tu rolę po pierwsze spoiwa, a po drugie jest alegorią wędrówki bohatera.

Przyjęcie, iż na losy ludzi ma wpływ jakaś siła wyższa, umożliwiło Lyne'owi połączyć wątki typowo psychologiczne tudzież religijne ze wspomnianym przez ciebie "syndromem wietnamskim". Jak dla mnie, nie ma w tym nic nielogicznego, zwłaszcza że tego typu filmów nie rozumie się na wprost - po prostu przyjęto tutaj pewne założenie. To zresztą potwierdza moją tezę, że cała Drabina Jakubowa rozgrywa się w rzeczywistości na kilku płaszczyznach - można ją rozpatrywać jako zwykły horror/thriller (co jest akurat podejściem zupełnie błędnym, bo spłyca kompletnie całość), jako biblijną przypowieść o wędrówce człowieka na "drugą stronę", podobną temu, co opisywało dzieło Dantego, jako historię psychologiczną o wielopłaszczyznowości ludzkiego umysłu, objawiającą się przechodzeniem głównego bohatera pomiędzy różnymi stanami świadomości, i wreszcie jako rozprawę na temat "syndromu wietnamskiego". Należy zatem Drabinę Jakubową rozpatrywać pod wszystkimi tymi płaszczyznami, a nie skupiać się na jednej, odsuwając resztę w cień.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

"Jestem zdania, że podstawowy błąd w twojej interpretacji to niepostrzeganie filmu we wszystkich jego płaszczyznach. Skupiłeś się głównie na płaszczyźnie "syndromu wietnamskiego", lekceważąc pozostałe. Owszem, wspomniałeś o kwestiach religijnych, ale nic poza tym - uznałeś, że jest to sobie tak obok, tylko jako symbolika, i nie pełni roli."

To nie jest tak, że pomijam czy lekceważę sobie pewne aspekty filmu, bo nie pasują do mojej interpretacji i burzą logiczność filmu. Jak wspomniałeś "Drabina..." rozgrywa się na wielu uzupełniających się płaszczyznach, które łączy istota wiary. Zgadzam się, lecz kiedy mówimy o filmie w przypadku, gdy w tym wątku zostało wiele powiedziane na temat religii i filozofii, postanowiłem nie powtarzać tych samych myśli. Owszem, w kontekście zakończenia wiara odgrywa znaczącą rolę, w finalnej scenie śmierć bohatera może być symbolicznie kojarzona z ostatnim etapem podróży Dantego, po wszystkich cierpieniach wojny (piekło) przychodzi czyściec związany z kolejnymi cierpieniami duszy Jacoba w świecie po wojnie i w końcu śmierć, która go w pewien sposób uwalnia i doprowadza do spotkania z Bogiem.
Lecz to, co Ty uznajesz pod pojęciem "wiara", wiarą (mówimy o wierze chrześcijańskiej) zdecydowanie nie jest. Przytoczę:
"(...) to, co wydawało się przebłyskami, było w rzeczywistości momentami, w których bohater odzyskiwał na chwilę świadomość, po czym znowu majaczył o swoim życiu po wojnie." oraz "(...) siła wyższa (...)wpływa na postrzeganie Jacoba, udostępniając mu (...) tajemnice, które nie były mu dostępne za życia.",
co jest po pierwsze samo w sobie sprzeczne, bo raz twierdzisz, że bohater żyje w swoich majaczeniach, a potem, że tak naprawdę umarł, co, ergo, wskazuje, że nie do końca rozumiesz, o czym piszesz. Po drugie taki sposób rozumowania sprowadza płaszczyznę religijną "Drabiny..." w najlepszym razie do kategorii oniryzmu (o co Adriana Lyne'a nie podejrzewam - choćby forma filmu dosyć logiczna i większym stopniu oparta na zasadzie przyczyna - skutek, niż ta przykładowo preferowana przez Bunuela), a w najgorszym do narkotykowego delirium, co w zestawieniu z wiarą uznawaną przez chrześcijan wypada dość blado (chyba, że to nie Jezus, tylko Jim Morrison był mesjaszem).

Umiejscowienie "teraz" w Nowym Jorku wcale nie jest bzdurą ani walką z brakiem logiki. Zdecydowanie za bardziej "bzdurne" uważam traktowanie "Drabiny Jakubowej" w kategorii "historii psychologicznej o wielopłaszczyznowości ludzkiego umysłu", bo to pojęcie raczej niewidoczne w filmie, a jeśli już to chyba masz na myśli coś w rodzaju niezbyt wdzięcznego "Las Vegas Parano" w realiach eksperymentów przeprowadzanych w Wietnamie.

ocenił(a) film na 10
Faziasty

a ja myślę, że w kwestii profesji Jacoba swiatlo zostaje rzucone przez fakt, że w pewnym momencie jego koledzy, z którymi miał załozyc sprawę w sądzie, odwracają się od niego jak jeden mąż, jakby się dowiedzieli o nim czegoś złego. Dlatego myślę, że interpretacja, jakoby Jacob był chemikiem nadzorującym działanie narkotyku,a w glowie przemianowal się na prawnika/filozofa, jest całkiem słuszna. Dodatkowo przemawiają za tym
- siedzenie w krzakach, jakby był poinformowany o tym, ze w jedzeniu znajduja sie narkotyki i staral sie uniknac ich działania
-brak widoku Jacoba w scenach walki, byl przyczajony za drzewami i obserowowal, no i jego zaskoczona (nie wyrazajaca agresji, czyli tego co narkotyk miał potegować) twarz, kiedy zostaje pchniety bagnetem.
Chemik wytworzony w jego głowie mogł byc proba uciszenia wlasnego sumienia

ocenił(a) film na 10
kapucynek

Dokładnie w ten sam sposób wytłumaczyłem sobie postać Chemika.

ocenił(a) film na 10
Muszrom

Tylko faktycznie dalej chodzi mi po glowie, jak zaznaczyles, rola tego kolegi, który nie miał wizji. Nie umiem znaleźć wytłumaczenia dla jego osoby, co męczy mnie o tyle, ze film po przeanalizowaniu zdaje się układać w logiczną całość.

Moze on ocalał z rzezi? Albo miał odsunąć Jacoba od perspektywy śmierci? Juz sama nie wiem. A swoją drogą niesamowite jest to, ze pomimo tego, ze film widziałam już jakis czas temu, to jednak wracam do niego w myslach. Niesamowity obraz.

ocenił(a) film na 10
kapucynek

I znowu się zgodzę w pełni :)
Postać kolegi z wojny który zdawał się odrębny od pozostałych jest frapująca, jak napisałaś. Ciężko mi wymyślić cokolwiek co miałoby sens w jego przypadku-same domysły.

Podobnie - ten film to jedna z około dziesięciu produkcji ostatniego roku (tak mniej więcej) do których z jakichś powodów wracam myślami. Inne to np: Yulenka, Triangle, Avatar, Echo, Watchmen, Horsemen - jeźdźcy Apokalipsy, Biały kot Czarny kot.
Polecam wszystkie, choć obiektywnie patrząc np: Echo i Horsemen to filmy raczej przeciętne, jednak spodobał mi się sam obraz, barwy i klimat wizualnej strony.
Yulenka, Triangle to filmy w rodzaju Drabiny - pokręcona fabuła i tajemnica, choć na pewno nie są bardziej rozrywkowe.

P.S. dobrze żebyś zaznaczyła w profilu swoją płeć, bo nick `kapucynek` na pewno odczytuję jako faceta ;) a wolałbym się mylić w tej kwestii. taki drobiazg.

ocenił(a) film na 10
Muszrom

miało być:
Yulenka, Triangle to filmy w rodzaju Drabiny - pokręcona fabuła i tajemnica, choć na pewno SĄ bardziej rozrywkowe.

ocenił(a) film na 10
Muszrom

Tak sobie myślę...(to będzie zlepek róznych przemyslen bez ładu i składu :) )
wszyscy jego koledzy, poza tym jednym, mieli wizje. Widzieli oni demony, ewentualnie w sytuacji zaakceptowania - anioły, lecz zawsze był to zwiastun śmierci. Doktor, w końcówce filmu, gdy Jabob już nie żyje, mówi, że ten bardzo długo walczył. Można wywnioskować, że skoro walczył, to nie było z góry wiadomo, że umrze. Jego organizm czuł, że może mieć cień szansy, stąd być może postać kolegi bez jakichkolwiek wizji, kogoś związanego z sytuacją, również mordującego w przeszłości, lecz nad którym nie wisi widmo śmierci. Stoi on sam jeden w opozycji do większości, którym ta śmierć zagraża, być może dlatego, że obrazowało to nikłe szanse Jacoba na ujście z życiem, jednakże dawało to chociaż promyk nadziei, że ta śmierć nie musi być nieunikniona.

Ewentualnie...co jest nieco prostszym rozwiązaniem, być może chodzi o to, że ta jedna postać ma uświadomić Jacoba, że powodem tych wizji nie jest to, co stało się tamtej nocy, lecz musi być inne wytłumaczenie,które poznajemy później. W przeciwnym razie wszyscy jej uczestnicy dotknięci by byli wizjami. Że owszem, ta noc na froncie jest po części winowajcą całej sytuacji, ich wizji, lecz to jest tylko pośrednia przyczyna. Ma go być może uświadomić, żeby poszukał źródła swoich problemów gdzieś indziej, niż tylko w tej jednej nocy.

No, to chyba tyle. Być może ma to jakiś sens.

P.S. Poprawione :)

ocenił(a) film na 10
kapucynek

Ta pierwsza opcja wydaje mi się słuszniejsza, tą byłbym w stanie przemyśleć, choć jak napisałem nie widzę dla niego (postaci) dobrego wytłumaczenia. To twoje bardzo sensowne.
Pozdrawiam!

P.S. :)

ocenił(a) film na 10
Muszrom

Ja chyba bardziej jestem za tym drugim rozwiązaniem.

Jacob cały czas być może był przekonany, że to, co się z nimi dzieje, to wina tego, co się wydarzyło tamtej nocy, tego co oni "im zrobili". Dopiero na koniec filmu dowiadujemy się - w tym i on sam- że to nie kwestia wydarzeń z przeszłości, lecz umiejętność rozstania się z życiem, jakieś wewnętrzne rozterki są powodem pojawiania się demonów. Ze wlasnie te wydarzenie doprowadziły do sytuacji, w której Jacob walczy o życie, ale nie one są powodem widzenia ich, bo przecież wtedy wszyscy by je widzieli, a tu jednak okazuje się, że jest wyjątek. Możliwe, że w ten sposób, poprzez osobę kolegi, jego umysł wskazał mu, że nie idzie w dobrym kierunku. Ze nie nalezy drazyc w przeszlosci (stad tez być moze wycofanie sprawy w sadzie), lecz uzmyslowic sobie co tak naprawdę się dzieje i kogo ma słuchać - i tutaj pojawia się jego kregarz, wskazujący mu drogę.

No tak...co ten film ze mną zrobił? to już chyba nie jest normalne :)

ocenił(a) film na 10
kapucynek

Bo to dobry film jest, więc i roi w głowie.
Polecam w takim razie film Tajemnicza Wyspa - tam też wielu znajduje takie zagwozdki, choć muszę przyznać, że dla mnie bezsprzecznie film jest jednoznaczny, choć genialnie skonstruowany, skoro i tak wielu dyskutuje nad nim. Dla mnie to jego wielka zaleta.

ocenił(a) film na 7
Faziasty

Film pozostawia duże pole do własnej interpretacji. Równie dobrze, "drabina" może być tylko i wyłącznie kreacją umierającego umysłu i scena rzezi z dżungli to nic innego jak piekło wojny. Jacob nie potrafi pojąć ogromu zła i okrucieństwa do jakiego zdolny jest człowiek, dlatego w swojej wizji usprawiedliwia je wpływem narkotyków.

Świetny pomysł na film. "Drabina Jakubowa" to ciekawy, godny uwagi obraz, ale uważam inspirowany nim "Stay" za lepszy.

ocenił(a) film na 10
David_Ames

Zgadzam się. Oglądałam już mnóstwo zarówno nieźle pokręconych filmów jak i tych o Wietnamie. W tych pierwszych interpretacji często było tyle, co ludzi, ciężko więc było obrać jedną prawidłową wersję. Być może nawet sami twórcy nie ustalili jednej wersji, tylko specjalnie chcieli zrobić film wieloznaczny, w którym każdy widzi co innego (lub co chce). Kto wie, tak też mogło być. Ja lubię porównywać ten film do snu (chociaż wiem, że to wcale tak do końca sen nie był). W snach bardzo często są nielogiczne zlepki fragmentów naszego życia, wspomnień, pragnień, obaw i czystych wytworów wyobraźni. Dlatego nie lubię rozkładać tego filmu na czynniki pierwsze. Natomiast jeśli chodzi o te drugie filmy, bardzo często jest w nich ukazane piekło wojny i targające żołnierzami wspomnienia tego koszmaru np. w Łowcy jeleni. Pogłębiona jest też psychologia postaci.

Bardzo możliwe, że drabina także była zmyślona, by mógł czymś wytłumaczyć sobie czyny do jakich zdolni są ludzie podczas wojny. Informacja na końcu filmu pokazuje nam, że to (podawanie żołnierzom tych środków) mogło kiedyś mieć miejsce w rzeczywistości. Te wizje są świetnym rozwiązaniem, bo dzięki temu tak samo w filmie, jak i w rzeczywistości nie mamy pewności czy to wszystko działo się naprawdę.

ocenił(a) film na 10
monao92

Drabina nie jest jakąś kreacją umierającego umysłu... przeczytajcie tekst na końcu filmu... ludzie zawsze szukają jakiegoś 2go dna... Jeżeli ktoś nie brał kwasów, nie zjadł grzybów lub pejotla, to zacznie pisać takie tezy typu :drabina może być tylko i wyłącznie kreacją umierającego umysłu.
Facet umiera bo ma bebechy rozprute, ale drabina daje mu kopa w umyśle (czasami zwana przez szamanów projekcja astralna), przez co widzi jakoby swoją "przyszłość".

ocenił(a) film na 9
hiszpan_79

Ameryki nie odkryje, ale jak dla mnie to, co widział Jacob to efekt działania drabiny + po prostu jego stan, chyba nie bez powodu mowi sie "bredzi w malignie". Tekst na koncu filmu dobitnie wskazuje nam, ze zolnierze przedstawieni podczas filmu byli nafaszerowani narkotykiem. Scena w domu, gdzie zastaje zmarłego synka chyba równiez nietrudna do interpretacji - Jacob dołącza do syna i kieruja sie w strone swiatla, do gory - do nieba/Boga.

ocenił(a) film na 9
Faziasty

heheh :P
Jacob nie byl pod wplywem narkotyku, tak mi sie wydaje, tylko walczyl o zycie co bylo doskonale wyjasnione, gdy kregarz powiedzial :
"...Mówił również, że jeśli boisz sie śmierci i trzymasz się kurczowo życia,zobaczysz diabły, które ci je wydzierają.Ale jeśli się z tym pogodzisz, demony okazują się aniołami, które uwalniają cie od ziemskiej egzystencji. Wszystko zalezy od tego, jak to postrzegasz."

Czemu tak sadze? Na poczatku filmu dowiadujemy sie ze Jacob mial ostrą biegunkę, a narkotyk zostal podany w jedzeniu. Kiedy czlowiek ma biegunke, nie je, gdyz pogarsza sytuacje.